''Dalsze losy Skawińskiego''

Otwierały się przed nim nowe drogi tułactwa; wiatr porywał znowu ten liść, by nim rzucać po lądach i morzach, by się nad nim znęcać do woli.

Gdy Skawińskiego wydalono z ukochanej wieży, jego serce było rozdarte. Latarnika ogarnęła ogromna tęsknota i żal za utraconą samotnią, gdzie mógł czuć się bezpiecznie, a zarazem poddawać się rozmyślaniom.

Los skierował go do New Yorku. Starzec przywiózł ze sobą na piersi Książkę Adama Mickiewicza pt. ''Pan Tadeusz'', która przypominała mu jego ukochaną ojczyznę. W New Yorku stary już, ale wciąż mający wyprostowana sylwetkę dziadek, zaczął malować obrazy. W jego oczach było widać tęsknotę za ukochanym krajem, którą przelewał pędzlem na płótno. W pełnym zadumaniu tworzył kolejne dzieła, a jego wyraz twarzy odzwierciedlał ogromny ból, jaki leżał mu na duszy. Cierpiał. Gdy Skawiński pogodził się już ze stratą swej ukochanej samotni i przyzwyczaił do malowania, a jego wojownicza dusza wyciszyła się, pomyślał, że nad ziemią ucichł wiatr, który tak boleśnie rzucał go po świecie.

Jednakże spokój ten nie trwał długo, gdyż wkrótce do miasta przybył inny malarz. Ten wesoły chłopiec malował obrazy znacznie inne od tych należących do staruszka. Były one przepełnione wesołą paletą barw, cieszącą oko. Nowy malarz szybko pozyskał sympatię mieszkańców, którzy woleli kupować obrazy pełne życia i kolorów od tych, z których bił pewien smutek. Skawiński stracił pracę na zawsze Posadę malarza objął Thomas Hoffman. Rozkołatana dusza latarnika na nowo musiała szukać miejsca na ziemi. Człowiek o wielu talentach osiadł w Paryżu, gdzie podjął się pracy muzyka. Z bólem serca musiał przyzwyczaić się do nowej roli. Wygrywając melodie na pianinie, obecny był tylko ciałem, gdyż jego serce tęskniło. Dość miał już światowego tułactwa. Czuł się zmęczony swoim życiem, a jego serce coraz bardziej potrzebowało wyciszenia w ukochanej ojczyźnie. Muzyka Skawińskiego była znana w całej Francji, być może dlatego, że płynęła prosto z serca. Jednak nie wszystkim te utwory się podobały, dlatego złośliwi rozpuścili oczerniające wieści, które szkodziły muzykowi. Ludzie w końcu wygonili starego muzyka z Francji. Musiał on szukać miejsca gdzie indziej. Skawiński czuł się jak stary dziurawy liść targany przez jesienny huragan, który nigdzie nie może poleżeć dłużej, gdyż jest podrywany przez podmuchy wiatru.

Po niemiłej przygodzie we Francji zniszczony życiem ''liść'' został wyrzucony do Anglii, gdzie podjął się pracy tłumacza. Mijały dni, tygodnie i miesiące, kiedy Skawiński poczuł się zbyt stary, by wykonywać taką pracę. Pogrążony w zadumaniu nie radził sobie czasami z sytuacją, w jakiej się znalazł. Pewnego razu dyrektor wydawnictwa podjął decyzję, aby Skawińskiego zwolnić z pracy. Przyjął na jego miejsce młodego, niedoświadczonego, ale bardziej energicznego człowieka - Hansa Weigela. Niepozorny, nikomu niepotrzebny ''stary liść'' przemierzył cały świat. Stragany przez los tułał się po nim i nigdzie nie spotkało go nic miłego. Przez całe życie podejmował się różnych zajęć. Jego charakter uległ zmianie, ale serce było wierne ojczyźnie. Nieustannie marzył o powrocie do ukochanego kraju. Nieważne było dla tego wędrowca, kiedy i w jaki sposób dotrze do wytęsknionego miejsca.

Pod koniec swojego życia chciał powrócić do miejsca, gdzie pragnął umrzeć, ale czy spełniło się jego marzenie, tego nikt nie wie. Czy okrutny los przestał w końcu znęcać się nad tym ''zwiędłym liściem''?

Dominika Zduniak – kl. IVb